Ekstremalna Droga Krzyżowa 2015 (fotorelacja)

Ekstremalna Droga Krzyżowa 2015 (fotorelacja)

Krzyż na drogę

Idea Ekstremalnej Drogi Krzyżowej dotarła także do Białej Podlaskiej. W inicjatywę włączyło się ponad 600 osób. Pierwszym punktem była Msza św. w kościele Wniebowzięcia NMP.       

W tamtejszej parafii trwały rekolekcje wielkopostne. Nauki głosił ks. Jan Babik, kanclerz kurii siedleckiej. Kapłan, nawiązując do EDK, mówił: – „Za kilkadziesiąt minut z tego kościoła wyjdą grupy ludzi, którzy przejdą przez miasto w Ekstremalnej Drodze Krzyżowej. Przed ołtarzem widzimy krzyże, które oni wezmą do ręki. Pójdą, mimo że na zewnątrz panuje ciemność. Wiele osób nie zauważy nawet, że przejdą przez miasto. Uczestnicy tej inicjatywy dadzą czytelne świadectwo swojej przynależności do Jezusa. W drogę wyruszy zapewne wielu młodych ludzi, którzy nie wstydzą się Chrystusa i chcą o Nim świadczyć. Dziś potrzeba takich autentycznych świadków wiary”. Po Eucharystii chętni formowali się w grupy i brali krzyże. Organizatorzy rozdawali także kamizelki odblaskowe, rozważania zaczerpnięte z nauczania św. Jana Pawła II i mapki miasta, na których zaznaczono trasę EDK. Rozważanie do pierwszej stacji poprowadził ks. Jacek Owsianka, proboszcz parafii Chrystusa Miłosiernego w Białej Podlaskiej i główny inicjator tego przedsięwzięcia. Po wspólnym rozpoczęciu modlitwy, z kościoła co kilka minut wychodziły kolejne grupy pątników. Było ich prawie pięćdziesiąt. Poszczególne stacje umieszczano przy kościołach, cmentarzu, szpitalu i więzieniu.

Ból, który oczyszcza

Widok ludzi wyruszających z krzyżami na miasto był naprawdę wzruszający. Młodzi wychodzili z uśmiechem. Starsi, którzy również licznie dopisali, od razu wchodzili w atmosferę wyciszenia. – Idę, bo wierzę w Jezusa Chrystusa i w ten sposób chcę pokazać, że Go kocham. Chcę również wypraszać potrzebne mi łaski. Idę razem ze znajomymi z bialskiego Duszpasterstwa Akademickiego. Spotykamy się codziennie, więc nie mieliśmy problemu z zorganizowaniem grupy. Każdy niesie swoje intencje. Taka droga krzyżowa jest odskocznią od tego, co robimy na co dzień. Daje nam sporo czasu na przemyślenie pewnych spraw – tłumaczy Mateusz Waśkiewicz, student. Cała trasa miała 15 kilometrów. Było dosyć zimno. Pytam, czy nie obawia się zmęczenia. – Dobrze, że będzie bolało. Ból oczyszcza – ripostuje Mateusz. Jego kolega idzie, by modlić się w intencji swojej rodziny. – Może być trochę chłodno. Nie wiem, czego się spodziewać, bo to pierwsza edycja, ale na pewno damy radę – podkreśla mój rozmówca. Dominik Wasilewski zaznacza, że EDK kojarzy mu się z przełamywaniem własnych barier. I to nie tych najtrudniejszych, ale takich zwykłych, codziennych. – 15 kilometrów to nie jest duży dystans, ale aby go przejść, trzeba było się przełamać: pokonać zniechęcenie, znaleźć czas, nie zważać na chłód. Podoba mi się, że idę w grupie ludzi, których nawet nie znam. Przez kilka godzin będziemy milczeć, ale połączy nas modlitwa. Bialska EDK nie jest do końca taka ekstremalna. Przejdziemy przez miasto, przez które chodzimy każdego dnia. Może gdybyśmy szli trudniejszym szlakiem i do innej miejscowości byłoby inaczej, trudniej… – zamyśla się Dominik. Na koniec szeroko się uśmiecha i na pożegnanie rzuca: „Mimo to wszystko oddajemy Bogu”.

Za namową syna   

W gronie uczestników był również Marek Polubiec. Szedł ze swoim dziesięcioletnim synem Kacprem. – Dziewczyny zostały w domu. To nasz męski wypad. Idziemy, by się pomodlić. Nie boimy się, bo nie będziemy na tej drodze sami. Pomoże nam moc z góry. Cieszę się, że ta inicjatywa zawitała również do Białej Podlaskiej. Wśród uczestników widzę sporo swoich znajomych. Do pójścia w EDK zachęcił mnie syn. Kacper chciał pójść bardziej niż ja – opowiada Marek. Dodaje jednak, że iść trzeba. Wspomina o chorobie żył. Szykował się do operacji. Podczas badań wykonywanych przed zabiegiem nagle okazało się, że żylaki zniknęły. – Teraz trzeba te nogi w jakiś sposób wykorzystać. W ubiegłym roku poszliśmy całą rodziną do Leśnej Podlaskiej, dziś idziemy na drogę krzyżową – mówi. Ostatnim punktem bialskiej EDK był kościół Chrystusa Miłosiernego. Pierwsze grupy przyszły tu około północy. Pątników witał ks. J. Owsianka. Udzielał im błogosławieństwa i podawał do ucałowania relikwie św. Jana Pawła II. Na chętnych w konfesjonałach czekali spowiednicy. W nocnym dyżurze wzięło udział kilku księży. – Na plebanię wróciliśmy o drugiej nad ranem. Chętnych do spowiedzi było naprawdę sporo – podkreśla ks. Leszek Mućka.

Spokojnie i cicho      

Pytam o podsumowanie i słyszę, że było fantastycznie. – W EDK wzięło udział wielu młodych ludzi. Wszyscy szli w ciszy i skupieniu. Nikt nie rozmawiał. My kapłani, byliśmy tym mile zaskoczeni. Kiedy wszedłem do jednego ze stacyjnych kościołów, zobaczyłem tam pięć grup. Każda stała w innej części świątyni. Nikt nikomu nie przeszkadzał. Na terenie miasta wszyscy czuli się bezpiecznie. Poszczególne grupy szły w niedużej odległości od siebie. Nie odnotowaliśmy żadnych przykrych incydentów. Czasem niektórzy zatrzymywali się i pytali pątników o to, gdzie idą – opowiada ks. Leszek. Zorganizowanie Ekstremalnej Drogi Krzyżowej okazało się strzałem w dziesiątkę. Milczenie, modlitwa i wysiłek na pewno przyniosły piękne owoce dla wszystkich uczestników tej drogi. Czy było ekstremalnie? Nie wiem. Na pewno było inaczej. Kilkudziesięciominutowa droga krzyżowa w ciepłym kościele, przy dźwiękach pieśni i wypowiadanych na głos rozważaniach to nie to samo co EDK. I nie chodzi tu o rozróżnienia, która jest lepsza. Liczy się cel. Takie spotkanie na pewno zbliża do Boga i to jest najważniejsze. Organizatorami EDK w Białej Podlaskiej byli bialscy duszpasterze. W organizację włączyli się także wolontariusze i rejonowi liderzy ŚDM, przygotowujący Przystanki Biała, o których na naszych łamach pisaliśmy już kilka razy.

AWAW

Zobacz również naszą fotorelację:
Udostępnij