Ks. Marek Jaśkowski

Ks. Marek Jaśkowski

Homilia

Wniebowstąpienie Pańskie, 12 maja 2013 r., Biała Podlaska

Drodzy bracia i siostry!

Witam was bardzo serdecznie i dziękuję Panu Bogu, że i w tym roku, mogę stanąć tu, w swojej rodzinnej parafii i podzielić się z wami – rodakami, refleksją nad Bożym słowem, a także tym, co Pan Bóg daje mi przeżywać na drodze mojego powołania, na Syberii, w Tomsku.

Dziękuję Ks. Proboszczowi, Ks. Jackowi, za jego życzliwość i otwartość.

Przywożę pozdrowienia od ks. Andrzeja Duklewskiego, mojego proboszcza. Pragnę podzielić się radością, że ks. Andrzej niedawno został mianowany przez ks. bpa, dziekanem jednego z 6 dekanatów naszej diecezji.

Za chwilę coś opowiem o Syberii, ale najpierw spójrzmy na dzisiejsze wydarzenie, dzisiejsze słowo – Wniebowstąpienie Jezusa.

Kochani, często mówimy – nie lubię pożegnań, najtrudniejsze chwile, to chwile pożegnań. Ja, kiedy w poniedziałek zbierałem się w Tomsku do podróży, przyszło kilka osób z naszej młodzieży, żeby się pożegnać, i nawet niektórzy z nich się popłakali, choć żegnaliśmy się tylko na miesiąc. Nawet takie pożegnanie okazują się być trudnymi.

A dziś w Ewangelii widzimy zupełnie inne pożegnanie – pożegnanie Apostołów z Jezusem. Pożegnanie, na tej ziemi na zawsze, a jednak pożegnanie radosne.

Słyszymy – „Jezus im pobłogosławił, rozstał się z nimi i został uniesiony do nieba. Oni zaś oddali Mu pokłon i… z wielką radością wrócili do Jerozolimy, gdzie stale przebywali w świątyni, wielbiąc i błogosławiąc Boga”.

Choć ten sam autor, św. Łukasz, w I czytaniu, w Dziejach Apostolskich mówi, że mężowie w białych szatach zapytali Apostołów – „Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” Tu mniej zauważamy tę radość, mieszane uczucia, ale jednak była i radość. Dziś słyszymy, że to rozstanie, tak bliskich sobie ludzi stało się przyczyną radości?

Dlaczego? Dlaczego oni się nie smucili, nie płakali, ale wpatrywali się w niebo, z radością wrócili do Jerozolimy i wielbili Boga… – Dlaczego?

Ponieważ dla nich ważniejsze od słowa „rozstanie” było słowo „Niebo”.

Oni żegnali się z wiarą, oni wiedzieli o niebie, oni wiedzieli, że celem życia jest niebo i dobrze, że Jezus tam wstępuje i kiedyś i oni tam się znajdą, a i my zapewne taką nadzieją żyjemy.

Drodzy bracia i siostry, naszym problemem jest to, że my zbyt często, zbyt długo, zbyt intensywnie patrzymy w ziemię. Zarówno w sensie fizycznym jak i duchowym, chodzimy wpatrzeni w ziemię, w materię, w doczesność.

A trzeba nam podnieść głowę i jak Apostołowie spojrzeć w niebo, tak jak Jezus wskazał kierunek. Trzeba nam na życie zacząć patrzeć z wiarą – to nasze życie, to jeszcze nie wszystko, i te nasze problemy, i ta materia, i te choroby, to jeszcze nie wszystko – jest Pan Bóg większy od naszych problemów, jest wiara, która daje nam nadzieję i siłę, jest niebo – cel i sens naszego życia.

Niedawno w naszym Kościele byliśmy świadkami tego, jak Pan Bóg zwraca uwagę na wartości duchowe, jak namawia nas, abyśmy patrzyli w niebo.

Oto odchodzi papież Benedykt i mówi, i daje przykład – można inaczej służyć Kościołowi – modlitwą. Można inaczej służyć Bogu – w sposób duchowy.

Przychodzi papież Franciszek, który widzi Kościół ubogim, mniej zwracającym uwagę na wartości materialne, a bardziej na duchowe.

I my, kochani, mamy być ludźmi bardziej zapatrzonymi w niebo, w wieczność.

Człowiek ze swej natury jest istotą religijną, człowiek ze swej natury pragnie i szuka Boga. Myśmy się pewnie przyzwyczaili, że Bóg jest, że Kościół jest, że jest wiara. Jednak my tam, na Syberii doświadczamy pięknego spotkania z ludźmi, którzy o Panu Bogu, o wierze, o Kościele nie wiedzą nic.

Pamiętam jak dwa tygodnie temu przyszła do naszego kościoła grupa studentów. Byli w naszym kościele pierwszy raz, i mam wrażenie, że w ogóle, w jakimkolwiek Kościele byli pierwszy raz. Jaka w ich oczach była ciekawość… Ile oni mieli pytań… I to najprostszych, najbardziej podstawowych. Po półtorej godziny ich nauczycielka, opiekun grupy mówi, że chyba trzeba by iść dalej, a oni prosili, żeby jeszcze jedno pytanie zadać, a potem jeszcze i tak długo.

Lubię tam spotykać się z takimi ludźmi, którzy przy takim prostym spotkaniu z księdzem zaczynają sobie i księdzu zadawać najbardziej podstawowe pytania – lubię im patrzeć w oczy – oczy głodne Boga, prawdy, duchowych wartości. Oczy pierwszy raz w życiu patrzące w niebo.

To jest piękne działanie Pana Boga. Niedawno pisze mi maila pewien student, że interesuje się Kościołem i co ma robić, żeby stać się katolikiem. Umawiamy się na spotkanie, pytam o motywy i słyszę: ja nigdy nie byłem człowiekiem religijnym, śmiałem się z takich. Potem była prosta rozmowa z jakąś przypadkową babcią w autobusie. I zaczynam sobie stawiać pytania, i otwieram internet, szukam jakichś chrześcijańskich wspólnot w Tomsku. Otwieram waszą stronę internetową i czuję – to jest moje! Znajduję tam zaproszenie na koncert muzyki religijnej z okazji wspomnienia św. Cecylii. Przychodzę i wiem, że ja tu już zostanę. Zaczyna się katechumenat, przygotowanie do chrztu…

Niedługo potem znów, na swojej skrzynce znajduję mail – chciałabym przyjąć chrzest w Kościele Katolickim – co mam robić?

Pierwsze spotkanie i dowiaduję się, że owa studentka już trzy lata myśli o tym. W swoich korzeniach doszła, że jej rodzina kiedyś chyba była katolicka, jednak od dwóch pokoleń nikt nie praktykuje – ona, 20-letnia dziewczyna jest nieochrzczona. Opowiada potem, że jej wykładowca, promotor, pracował nad nią, żeby stała się wyznawcą judaizmu. Ona nie chcąc robić mu na złość, ale z własnego przekonania przyszła do Kościoła Katolickiego. Potem musi znosić różne przykrości, docinki, od owego promotora i innych studentów, a jednak trwa.

To są ludzie, patrzący w niebo, to są ludzie, którzy odkryli Pana Boga, odkryli, że jest niebo. Oni o 180 stopni zmieniają swoje życie, zmieniają krąg przyjaciół, zmieniają hierarchię wartości.

Jakże wielką nadzieją napawa, spotkanie z takimi ludźmi. A przecież takich przykładów jest tam znacznie więcej.

Mówię to, aby podzielić się z wami radością z tego, co Pan Bóg czyni w naszym tam życiu, jakim cudom pozwala się dotykać, ale też mówię to, aby dać świadectwo i zachęcić, abyście i tu, w Polsce, nie tracili ducha, ale śmiało patrzyli w wieczność.

Pozwólcie jeszcze na jedną refleksję. Oto ja, z jednej strony, widzę entuzjazm owych świadków wiary tam, ludzi, którzy powoli otwierają oczy wiary, jak się nią zachwycają…

Z drugiej strony widzę w internecie, a teraz na żywo, to co się dzieje w Polsce. Próbuję się nam wmówić, że modne jest patrzeć w ziemię, że Kościół to też instytucja patrząca w ziemię. I z jednej strony, czytając, oglądając owe przekazy mass mediów wydaje się, że nasza wiara to przeżytek, że Kościół to wielkie zło, a z drugiej strony spotykam tu w Polsce mnóstwo ludzi wierzących, oddanych Bogu i Kościołowi. I zauważam, jak ów medialny przekaz nie zgadza się z rzeczywistością. Nie wiem komu, ale komuś bardzo zależy, abyśmy patrzyli w ziemię, abyśmy żyli tylko problemami doczesności, bez odniesienia do Pana Boga, bez perspektywy nieba.

Kochani! Nie dajcie się zwariować, miejcie każdego dnia choć kilka minut, żeby spokojnie siąść, czy klęknąć i oddać Panu Bogu swoje sprawy, i żeby Go wtedy zapytać, co On o tym myśli.

Kiedyś jednej z grup studentów, z których ktoś określił, że zwykłe rosyjski człowiek to ateista, zaproponowałem pewne proste ćwiczenie, modlitwę. Mówię im – spróbuj bezpośrednio zwrócić się do Pana Boga, nawet jeśli czujesz się ateistą, powiedz Panu Bogu – „według mnie Ciebie nie ma, ale jeśli jakimś cudem jesteś, pozwól mi w siebie uwierzyć”.

Nie wiem jak im Pan Bóg odpowie, ale po ich reakcji jestem przekonany, że taką próbę podjęli.

Nie bójmy się patrzeć w niebo!

Drodzy bracia i siostry!

Pragnę Wam bardzo serdecznie podziękować za waszą dotychczasową pomoc, naszej – waszej parafii w Tomsku na Syberii. Wiele z tego co opowiadam działo się dzięki waszej pomocy – i duchowej i materialnej.

Ta wasza – nasza parafia, jest w jakiś dziwny, tajemniczy sposób związana z parafią w Tomsku. To stąd pojechał właśnie tam ks. Andrzej. To tam próbuję służyć Bogu i ludziom ja – pochodzący z tej parafii, to tu pracuje dziś ks. Kazimierz, który spośród wielu lat pracy na Syberii, kilka z nich poświęcił parafii w Tomsku. Tam do dziś ludzie go bardzo ciepło wspominają – otec Kazimir…

Mam nadzieję, że to jeszcze nie koniec tych wspólnych dziejów parafii w Białej i w Tomsku.

Kochani ale też i was proszę – a jako swój, człowiek stąd, wasz ziomek, brat, także i domagam się – pomóżcie nam, nie zapominajcie o nas.

Przede wszystkim, co najważniejsze – módlcie się za nas. Owe cuda wiary są możliwe tylko dzięki Waszej modlitwie – jestem o tym głęboko przekonany.

Także ośmielam się prosić Was i o materialną pomoc, jak zawsze.

Rozwijamy się, jak zawsze, tak i w te wakacje organizujemy wyjazdy, wakacje z Bogiem, rekolekcje małżeństw. Już na ostatnim spotkaniu podeszła do mnie rodzina i mówi – my chcemy jechać na rekolekcje, ale w tym roku wydaliśmy dużo pieniędzy na leczenie dzieci, nie damy rady opłacić – weźmie nas ksiądz?

Każdego roku do takich wyjazdów musimy sporo dokładać – Bogu dzięki mamy z czego – dzięki wam – mamy z czego.

Rozwijamy się, wspominaliśmy już tu, że planujemy kupić dom na kaplicę w Kriwaszeino – jednym z miasteczek, w którym spotyka się sporo naszych parafian – 160 km. od Tomska (to tak jak Czosnówka, tylko trochę dalej). Umowę podpisaliśmy w ostatni poniedziałek i zapłaciliśmy za ten dom – połowę dała nam fundacja niemiecka, 10% – zadziwiająco dużo, nazbieraliśmy od samych parafian, zostało 40% – na razie to pożyczone pieniądze, a część to już wasze ofiary, za które serdecznie dziękuję.

To tylko niektóre, bieżące, ważniejsze inicjatywy. Nie sposób mówić o wszystkich. Dlatego ośmielam się prosić Was kochani – dzisiejsza taca przeznaczona jest na ten cel, dzięki życzliwości ks. proboszcza.

A oprócz tego jedna propozycja. Znacie już książki ks. Andrzeja. Otóż wyszedł już trzeci tom, jego chyba jeszcze nie macie. Po Mszy św. Przed kościołem, można go będzie nabyć. Wszelkie wpływy z tej książki, to też pomoc młodemu, ale jakże pięknemu, Kościołowi na Syberii. Bóg zapłać Wam, Kochani.

„Dlaczego stoicie i wpatrujecie się w niebo?” – życzę by i wam świat zadawał to pytanie. Nie bójcie się! Nie dajcie się oszukać, ogłupić – śmiało wpatrujcie się w niebo, tam Jest Jezus, tam jest cel i sens naszego życia.

Udostępnij